Narzekałem na brak motyli. Szczególnie tych dziennych, okazałych. Tego lata (czy raczej w ostatnich dniach wiosny) zostałem dosłownie zasypany licznymi okazami rusałki admirała. Piękny motyl wielkości połowy dłoni z czarnymi skrzydełkami przepasanymi czerwienią i bielą. Stąd zresztą trafne porównanie do galowego munduru marynarza wysokiej rangi.