W rzeszowskim żłobku "Puchatek" życie biegnie swoim rytmem. Przez otwarte okna słychać harmider i śmiech malutkich dzieci. Zdaje się, że nikt już nie pamięta dramatu, o którym rok temu przypominały masowo przynoszone przed wejście znicze i pluszowe zabawki. To był hołd dla malutkiego Jeremiego, który już nigdy nie wrócił do swoich rodziców. 3-latek prawdopodobnie zadławił się winogronem. W tej sprawie toczyło się żmudne śledztwo. Właśnie je zamknięto. Co wykazało?