Po trzech dniach od dezynsekcji przedstawiciele spółdzielni i sanepidu orzekli, że lokal Karoliny Zarychty nadal nie nadaje się do zamieszkania. - Były wszędzie. Robaki, muchy, larwy. W kontaktach, w lampach, na parapetach, pod podłogą. Nie dało się żyć - opowiada kobieta w rozmowie z tokfm.pl.