Wciąż zastanawiam się, jakim cudem pani minister Paulina Hennig-Kloska z Polski 2050 zrobiła tak wielką karierę… Nie dość, że została ministrem, to rządzi resortem klimatu, najważniejszym z punktu widzenia szefów jej bezpośredniego szefa, czyli Berlina i Brukseli. Do tego to ministerstwo o kompetencjach największych z możliwych, mające (he, he) sterować procesami zachodzącymi w skali globalnej (w jądrze Ziemi), a nawet kosmicznej (synteza termojądrowa na Słońcu). W co oczywiście pani minister uwierzyła.