— W Pradze mieszkałam już półtora roku, pracowałam w gastronomii. Potrzebowałam nowych wyzwań. Wizja winiarnio-księgarni wykluła się po rozmowach z Rosjanką. Połączyłyśmy jej doświadczenie z moją 15-letnią praktyką pracy w księgarniach w Polsce. Nie zostałam królową biznesu. Żeby utrzymać to miejsce, musiałam zarabiać w restauracji. Po pół roku stwierdziłam, że nie ma to sensu. Poziom jakości mojego życia spadł tak bardzo, że przez cały czas podpierałam się nosem. Byłam potwornie zmęczona — Ula opowiada, jak żyje się w Pradze.