– Zawsze, gdy rano wstaję, włączam wiadomości. Usłyszałam o Namysłowie. Sama pod nosem uśmiechnęłam się, co się dzieje w tym Namysłowie. Gdy dojechałam na targ i usłyszałam, że chodzi o Janusza i Gosię, nogi mi się ugięły – opowiada "Faktowi" pani Grażynka, znajoma rodziny, w której 24 listopada rozegrała się niewyobrażalna tragedia. – Każdy z nas ma traumę. Nie da się wjechać na ulicę i nie patrzeć w ten dom. Mijamy go za każdym razem... – mówi z kolei młoda kobieta z sąsiedztwa.