Trener LOTTO Chemik Police o rynku transferowym i… szerokich polskich drogach [rozmowa]
W obliczu problemów finansowych jeszcze przed zdobyciem 11. mistrzostwa Polski w ubiegłym sezonie drużyna Chemika Police liczyła się z niepewną przyszłością. Ten sezon udało im się rozpocząć, ale pokłosiem zaniedbań poprzednich władz wciąż jest ograniczony budżet, a zespół nadrabia te niedociągnięcia swoją determinacją i walką. W dłuższej rozmowie pomeczowej ze Strefą Siatkówki na kilka tematów wypowiedział się trener Dawid Michor. Szkoleniowiec odniósł się także do niedawno nawiązanej współpracy z marką Orlen.
- Po 10 kolejkach LOTTO Chemik Police zajmuje 9. miejsce w tabeli z dorobkiem dziesięciu punktów.
- W ostatnim meczu zagrały z PGE Grot Budowlanymi Łódź. Przegrały 1:3, ale pokazały się z dobrej strony.
- Klub poinformował o nawiązaniu współpracy z nowym partnerem strategicznym, marką Orlen.
Aleksandra Suszek (Strefa Siatkówki): W poniedziałek mecz 10. kolejki zespół rozegrał z PGE Grotem Budowlanymi Łódź. Tym razem punktów wywalczyć się nie udało. Ale zgodzi się Pan, że spotkanie było dobre w wykonaniu Chemika Police?
Dawid Michor (trener LOTTO Chemik Police): – Można tak powiedzieć, natomiast my wymagaliśmy od siebie troszeczkę więcej. Szczególnie ryzyka. Zespół może schodzić z boiska z podniesioną głową mimo, że się nie udało. Sami wewnątrz siebie jednak wiemy, że nie do końca możemy czuć satysfakcję bo umawialiśmy się na coś innego.
– W takich meczach jak ten musimy zdecydowanie więcej ryzykować i grać na granicy błędów. Zagraliśmy dobre spotkanie pod względem ilości pomyłek, natomiast nie przełożyło się to na skuteczność w ataku czy ogólne korzyści w postaci punktów z zagrywki, bądź odrzucenie przeciwników od siatki. Tylko w drugim secie w ten sposób zagraliśmy, dzięki czemu go wygraliśmy.
Było sporo momentów, w którym zespół z Polic miał wszystko w swoich rękach. Poza drugim setem jednak rywalki mocno naciskały i szybko niwelowały straty. Budzi to frustrację po tak przegranym meczu?
– Myślę, że nie bo nie mamy na to czasu by się frustrować. W piątek gramy kolejny mecz z bardzo dobrym rywalem. Mam nadzieję, że zrealizujemy wówczas to, co sobie założyliśmy.
Pierwotnie w meczu przeciwko łodziankom postawił pan na Wiktorię Łochmańczuk, która miała za sobą dobry występ w poprzedniej kolejce.
– Obie zawodniczki, zarówno Wiktoria jak i Julia Hewelt wyglądają bardzo dobrze w treningu i meczach. Jak jedna ma słabszy moment to wchodzi druga i pomaga. To jest coś, z czego jestem bardzo zadowolony. Staramy się podejmować dobre decyzje i wybierać dobre momenty dla każdej zawodniczki, które pomogą im zaprezentować się jak najlepiej. Jestem bardzo zadowolony z ich współpracy bo na treningach próbują się nawzajem prześcignąć i motywują się nawzajem do cięższej pracy.
ZROBIĄ WSZYSTKO
Terminarz wyjazdowy będzie dość wymagający w najbliższym czasie. Najpierw KS DevelopRes Rzeszów, później MOYA Radomka Radom i BKS BOSTIK ZGO Bielsko-Biała…
– Wszyscy są do tego przyzwyczajeni. Mamy świetny autokar i wspaniałe, szerokie polskie drogi (śmiech). Jeszcze jak dodatkowo podróżuje się w miłej atmosferze to każda podróż jest przyjemnością.
Miło patrzy się na to, jak energicznie działa pan zza linii boiska w trakcie meczu. Dopinguje, podpowiada w każdej akcji – niemal jak siódmy zawodnik. Pomaga to panu rozładować emocje?
– Mam nadzieję, że przede wszystkim to pomaga drużynie (śmiech). Mamy szczerą relację z zawodniczkami i nie słyszałem od nich negatywnych reakcji. Staram się jak mogę. Najważniejsze jest oczywiście to co się dzieje na boisku. Ale mamy zespół, który potrzebuje czasem pomocy nie tylko od strony technicznej. Każdy mecz jest dla nas jak finał. Wiemy z czym się mierzymy. Jeżeli miałbym prowadzić mecz w czapce Mikołaja by pomóc drużynie to tak zrobię.
KOLEJNA POMOCNA DŁOŃ
W ostatnich dniach poznaliśmy także nowego partnera klubu. To duża marka, która współpracuje także z reprezentacją narodową. Dla zespołu to zapewne duża radość?
– Olbrzymia. Każdy partner, niezależnie od „rangi” jest dla nas niezwykle ważny. Budujemy bardzo dobrą relację ze wszystkimi partnerami i każdy z nich jest na wagę złota. Nieważne kto ile może pomóc, a to, że robi to z serca. Najważniejsze jest to, co może to wnieść do naszej wspólnej drogi. W samych superlatywach mogę się wypowiedzieć o całym pionie marketingowym klubu, który stara się o pozyskiwanie jak największych partnerów. Jesteśmy niezmiernie wdzięczni. To daje duże poczucie bezpieczeństwa, bo oprócz tego, że gramy o marzenia i wszystkich nas łączy pasja do siatkówki to jest to nasza praca.
Czy wobec tego można już mówić o ewentualnym poszerzeniu składu na drugą część sezonu? Wciąż ma pan do dyspozycji tylko jedenaście zawodniczek.
– Cały czas obserwujemy rynek, zresztą jak wszyscy. Natomiast ja przede wszystkim skupiam się na tym, co jest tu i teraz. Nie możemy też o tym za wiele mówić bo konkurujemy z innymi zespołami nie tylko na boisku, ale na różnych płaszczyznach. Na pewno jednak chcemy być konkurencyjni dla wszystkich, dlatego i pracą i działaniami musimy się wzmacniać na każdym szczeblu.
Zobacz również:
Martyna Grajber-Nowakowska: Nie jesteśmy zespołem do bicia
Artykuł Trener LOTTO Chemik Police o rynku transferowym i… szerokich polskich drogach [rozmowa] pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.