To mogła być tragedia. W grę wchodziło życie zaledwie czteromiesięcznego dziecka. Jego matka zabrała je do miejsca w Gdańsku, w którym nigdy nie powinno się znaleźć – zimnego, brudnego pustostanu, pełnego śmieci, puszek po piwie i odchodów. Zamiast ciepłego łóżeczka w placówce pomocowej, gdzie miała zapewnioną opiekę i dach nad głową, wybrała ucieczkę w nieznane.