To nie miało się wydarzyć. Grupa eksploratorów sprawdzała starą infrastrukturę w ruinach Wilczego Szańca na Mazurach. Ich celem była dawna kanalizacja pod domem Hermanna Göringa. Podłoga była nadpalona, spróchniała i zapadła się pod jednym z nich. W zapachu ziemi i gnijącego drewna coś błysnęło. Czaszka. Potem druga, a chwilę później fragmenty pięciu szkieletów: trzech dorosłych, nastolatka i niemowlęcia.