Zmarnowana szansa. Gwiazdor daje popis, ale nie ma godnego przeciwnika
Banalność zła to pierwsza refleksja, jaka przychodzi do głowy po projekcji "Norymbergi" Jamesa Vanderbilta. Towarzyszy jej nieprzyjemne mrowienie, bo choć akcja filmu rozgrywa się tuż po II wojnie światowej, w trakcie procesów norymberskich, podjęta tam tematyka w radykalizującej się Europie jest niebezpiecznie aktualna. To opowieść o wadze oraz pamięci historycznej, zrobiona w hollywoodzkim, nieco patetycznym stylu.
