Już nigdy
Za siedemdziesięcioma meczami i siedemdziesięcioma klęskami, w niesławnym roku 2011, zastanawiałem się na blogu , czy Jagiellonia, która akurat przerżnęła z Irtyszem Pawłodar, zaserwowała nam najgrubszy obciach w dziejach polskich popisów w europejskich pucharach. Kandydatura była mocna, przeciwnik reprezentował ligę Kazachstanu - sklasyfikowaną na 42. miejscu w rankingu UEFA. Po błyskawicznym riserczu ją jednak zdyskwalifikowałem. Wszak dwa lata wcześniej obyta w rywalizacji międzynarodowej Wisła Kraków oberwała od Levadii, drużynki pochodzącej z leżącej w rankingu jeszcze niżej (43.) ligi estońskiej.
Od tamtej pory eksportowi kopacze z tzw. ekstraklasy rozsmakowali się w podróżach w nieznane, by przegrywać - nastała epoka wielkich odkryć geograficznych , moje ulubione łyki egzotyki to chyba macedońska Shkëndija Tetowo oraz islandzki Ungmennafélagið Stjarnan. Dlatego pogubiłem się, przestałem nasze futbolowe gnioty hierarchizować.
Dzisiaj nie mam wątpliwości. Legię w kategorii „obciach wszech czasów” nominuję nawet nie z tego powodu, że Dudelange reprezentuje 47. ligę w rankingu UEFA (przestańcie mi chrzanić, że luksemburski futbol wstał z kolan). Nie, chodzi raczej o to, że nowe regulaminy rozgrywek dały jej drugie życie. Legia po klęsce w eliminacjach Ligi Mistrzów ze słowackim Spartakiem Trnava, czyli klubem również wielokrotnie biedniejszym, mogła się jeszcze odkuć w kwalifikacjach Ligi Europy. Nie pomogło, całe lato knot knota knotem poganiał, wszystkie knoty należy przez siebie przemnożyć.
No i ten budżet. W Warszawie naprawdę zebrali na piłkę przyzwoite pieniądze.
Jeszcze raz: legijne lato 2018 to obciach wszech czasów, legioniści wyglądają chwilowo jak aktorzy na planie u Eda Wooda, jak wąsy Borata, jak skarpetki w sandałach. Dziurawe skarpetki.
A ponieważ dzisiaj poodpadali i poprzegrywali także pozostali bohaterowie tzw. ekstraklasy, to mamy generalnie pucharowy obciach wszech czasów po polsku. Aż mnie natchnęło, aż wezbrałem optymizmem. Nabrałem mianowicie przekonania - piszę to całkiem serio - że nasze drużyny niżej w Europie nie upadną. Już nigdy.
Zapamiętajcie moje słowa: już nigdy. Zapamiętajcie je tak, jak ja zapamiętałem brawurową obietnicę Arkadiusza Malarza, który po 1:2 z Luksemburczykami u siebie oznajmił wojowniczo, że Legia awansuje.