Komentarz do wpisu: 1500 lat na marne, stix
"Polski Związek Piłki Nożnej przegłosował rewolucję w polskiej Ekstraklasie. Od sezonu 2019/2020 każda drużyna będzie mieć obowiązek wystawiania co najmniej jednego młodzieżowca w składzie. Zgodnie z uchwałą PZPN, zawodnikiem młodzieżowym jest zawodnik posiadający obywatelstwo polskie, który w roku kalendarzowym, w którym następuje zakończenie sezonu rozgrywkowego kończy 21 rok życia oraz zawodnik młodszy. Czyli, dla przykładu, w obecnym sezonie byłby to piłkarz z rocznika 1998. Jedynym odstępstwem od tego przepisu będzie sytuacja, w której młodzieżowcem jest bramkarz. Jeśli w trakcie meczu dozna kontuzji, będzie mógł go zastąpić piłkarz spoza limitu. W teorii kluby, które są niezadowolone z takiego ograniczenia, a tych nie brakuje, mogłyby wystawiać młodzieżowca na minutę, po czym zmieniać go na swojego nominalnego bramkarza. W praktyce by się jednak kompromitowały."
"Zniesiony został też obowiązujący od sezonu 2016/17 limit dwóch piłkarzy spoza UE. Kluby dość szybko musiały przebudować kadry i ograniczyć ruchy transferowe w krajach spoza 28 państw unijnych (plus Szwajcarii i krajów Europejskiego Obszaru Gospodarczego). PZPN mówi: Na rynku transferowym róbcie, co chcecie. Właściwie już od najbliższego zimowego okna będzie można ruszyć na zakupy poza Unię. Taka sytuacja bardzo cieszy właścicieli klubów zwłaszcza tych walczących o lokaty na podium, a w perspektywie wystepujących w eliminacjach europejskich pucharów. Od momentu wprowadzenia limitu skarżyli się, że taki przepis osłabia ich konkurencyjność w wejście do fazy grupowej Ligi Mistrzów czy Europy. Nasze przepisy były najostrzejsze w Europie, ale to koniec prezesi mają wolną rękę i to od nich zależy, jak z tego skorzystają."
Jaki będzie efekt tej rewolucji?
"Zamiast wielkich emocji i pięknych akcji na boisku, dziesiątki nieudanych podań i bramkowe sytuacje, które można było policzyć na palcach jednej ręki. Lechia Gdańsk bezbramkowo zremisowała z Legią Warszawa i pozostaje liderem tabeli. Cokolwiek napiszemy po spotkaniu Lechii z Legią i tak nie odda to naszego zażenowania poziomem widowiska. Oczywiście patrzyliśmy realnie, nie spodziewaliśmy się zabójczej wymiany ciosów i wygranej którejś ze stron 4:3. Liczyliśmy się z tym, że będą fazy mocno taktyczne i zachowawcze, zwłaszcza na początku. Ale takiej padliny, którą zatrułyby się nawet skuszone nią sępy, jednak się nie spodziewaliśmy. Jeżeli ktoś przy okazji tego meczu chciał się przekonać do Ekstraklasy czy do piłki w ogóle, jest wyleczony po wsze czasy. Tego nie dało się oglądać."
Debil na dole, debil na górze...