Bogu (prawdziwemu) dzięki, że nie jestem chrześcijanką! Dzięki temu mogę osądzać swoich bliźnich z czystym sumieniem, a nie lawirować jak potłuczona, że moje subiektywne oceny cudzego zachowania nie są prawdziwym osądem, tylko „stwierdzeniem faktu”. LOL. :))) Naprawdę...