Wspomnień czas. Milena Sadurek o igrzyskach olimpijskich w Pekinie
– Nie stałyśmy na straconej pozycji. Na pewno miałyśmy szansę na wyjście z grupy. Każda z nas odczuwała duży niedosyt, że nie awansowałyśmy z niej do ćwierćfinału. Mogłyśmy ugrać w Pekinie dużo więcej – wspomina igrzyska olimpijskie w Pekinie ówczesna rozgrywająca reprezentacji Polski, Milena Sadurek.
50 lat czekania
Bardzo długo musieliśmy czekać na to, aby żeńska reprezentacja Polski zagrała ponownie na igrzyskach olimpijskich. W latach 1964 – 1968 stawała ona na najniższym stopniu podium tego turnieju, ale w kolejnych dekadach nastąpił regres wynikowy, a biało-czerwone nie potrafiły nawet zakwalifikować się do najważniejszej imprezy czterolecia. Sztuka ta nie udała się nawet mistrzyniom Europy prowadzonym przez Andrzeja Niemczyka. Złą passę przerwała dopiero drużyna Marco Bonitty, która znalazła się wśród 12 uczestników igrzysk w Pekinie. – Była to bardzo długa przerwa. Być może niektórzy zadowolili się tym awansem. Niewiele osób liczyło na to, że możemy przywieźć z tych igrzysk jakiś medal, a sam awans na nie był już dużym sukcesem – wspomina była rozgrywająca kadry, Milena Sadurek.
Znalazła się ona w olimpijskim składzie reprezentacji Polski na zmagania w Chinach. – Dla każdego sportowca igrzyska olimpijskie są najważniejszym turniejem w życiu. Dla nas tym bardziej był to niesamowity turniej, że polskie siatkarki zagrały w nim po 50 latach przerwy. Dla mnie było to bardzo duże wyróżnienie, że mogłam być w Pekinie, poczuć atmosferę tego turnieju, zobaczyć innych, fantastycznych sportowców z całego świata na tym niepowtarzalnym święcie sportu – dodała była reprezentantka Polski.
Długa droga do pekinu
Droga do igrzysk w 2008 roku nie była dla Polek usłana różami. Blisko znalezienia się na nich były już w trakcie europejskiego turnieju kwalifikacyjnego rozgrywanego w Halle. Biało-czerwone odprawiły z kwitkiem Holenderki, Niemki, Serbki oraz Turczynki, a dopiero w finale przegrały z Rosjankami 2:3. Ostatnią szansą był więc dla nich interkontynentalny turniej w Japonii, który zaczęły od porażki 1:3 z gospodyniami, ale później wykazały wyższość nad reprezentantkami Dominikany, Korei, Portoryko, Tajlandii, Kazachstanu oraz Serbii, co dało im przepustki do Pekinu. – Już przed ostatnim meczem było wiadomo, że awans mamy w kieszeni. Przystępowałyśmy więc do niego kompletnie wyluzowane. Już nawet dokładnie nie pamiętam, z kim grałyśmy, ale najważniejsze dla nas było to, że zapewniłyśmy sobie grę w igrzyskach w Pekinie – zaznaczyła Sadurek.
W najważniejszym turnieju czterolecia podopiecznym Marco Bonitty tak dobrze już nie poszło. Wprawdzie rozbiły rywalki z Wenezueli, ale na tym ich dobra passa się skończyła. Tylko po jednym secie urwały Chinkom oraz Kubankom, a najbliżej zwycięstwa były w starciach z Amerykankami oraz Japonkami, które przegrały po 2:3. Ostatecznie zmagania grupowe zakończyły dopiero na piątym miejscu i musiały obejść się smakiem rywalizacji w ćwierćfinale. – Naszym obowiązkiem było wygrać z Wenezuelkami. Pozostałe zespoły, które miałyśmy w grupie, prezentowały bardzo wysoki poziom. Bardzo mocne były Chinki. Japonki i Amerykanki były w naszym zasięgu, ale przegrałyśmy z nimi po tie-breaku. Nie stałyśmy na straconej pozycji. Na pewno miałyśmy szansę na wyjście z grupy. Każda z nas odczuwała duży niedosyt, że nie awansowałyśmy z niej do ćwierćfinału. Mogłyśmy ugrać w Pekinie dużo więcej – stwierdziła była rozgrywająca reprezentacji Polski.
w kierunku paryża
Po 16 latach przerwy biało-czerwone ponownie zagrają na igrzyskach olimpijskich. Pod wodzą Stefano Lavariniego pomyślnie przebrnęły przez turniej kwalifikacyjny w Łodzi, w którym w pokonanym polu pozostawiły między innymi Niemki, Amerykanki i Włoszki. W Paryżu Polki nie są w gronie faworytek do medalu, ale w dwóch ostatnich edycjach Ligi Narodów pokazały już, że stać je na zwycięstwa ze światową czołówką.
Dzięki dobrym występom same są obecnie czwartą drużyną rankingu FIVB, a po cichu mogą myśleć o sprawieniu niespodzianki we Francji, – Już kolejny sezon z rzędu dziewczyny pokazały, że potrafią grać w siatkówkę. Świetnie ponownie zaprezentowały się w Lidze Narodów. Bez wątpienia apetyty bardzo wzrosły po tym, jak grały w ostatnich sezonach reprezentacyjnych – nie ukrywa olimpijka z Pekinu, według której obowiązkiem dla biało-czerwonych jest awans do ćwierćfinału. – Musiałaby zdarzyć się katastrofa a Polki musiałyby zapomnieć, jak gra się w siatkówkę, żeby nie wyszły z grupy przy takim układzie drużyn. Mają przecież w grupie Kenię, więc bez dwóch zdań wyjście z grupy dla tej drużyny to absolutne minimum. Uważam jednak, że stać ją na zdecydowanie więcej – zakończyła Milena Sadurek.
Skład reprezentacji Polski siatkarek na igrzyska olimpijskie w Pekinie
Rozgrywające: Milena Sadurek, Katarzyna Skorupa
Atakujące: Katarzyna Skowrońska, Joanna Kaczor
Środkowe: Maria Liktoras, Agnieszka Bednarek, Katarzyna Gajgał
Przyjmujące: Anna Barańska, Milena Rosner, Małgorzata Glinka, Anna Podolec
Libero: Mariola Zenik
Trener: Marco Bonitta
Zobacz również:
Wspomnień czas. Michał Bąkiewicz o igrzyskach olimpijskich w Atenach
Artykuł Wspomnień czas. Milena Sadurek o igrzyskach olimpijskich w Pekinie pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.