Wspomnień czas. Fabian Drzyzga o igrzyskach olimpijskich w Tokio
– To jest piękno, ale i okrucieństwo siatkówki, w której w każdym momencie mecz się może odwrócić i z wygranego stać się przegranym – wspomina ćwierćfinał igrzysk olimpijskich w Tokio ówczesny rozgrywający reprezentacji Polski, Fabian Drzyzga.
Chrapka na medal
Igrzyska olimpijskie w Tokio miały być tymi, na których w końcu przełamie się reprezentacja Polski. Po raz kolejny do najważniejszej imprezy czterolecia przystępowała jako mistrz świata, a apetyty na medal były bardzo duże. – Nie było tak, że tylko i wyłącznie mieliśmy chrapkę na złoto i nic innego nas nie interesowało. Sam pamiętam, że wspominałem o tym, że jakikolwiek medal będzie dla nas bardzo dobrym wynikiem, tym bardziej, że polska siatkówka zbyt dużo krążków olimpijskich nie ma. Dobrze nam się pracowało z Vitalem i były sukcesy, więc mieliśmy chrapkę na medal w Tokio – wspomina Fabian Drzyzga, rozgrywający reprezentacji Polski.
Po raz pierwszy w historii Polacy tak szybko zakwalifikowali się na igrzyska olimpijskie. Wystarczyły im do tego tylko 3 mecze. Wygrali bowiem turniej kwalifikacyjny w Gdańsku, w którym wykazali wyższość nad Tunezyjczykami, Francuzami i Słoweńcami. Szyki pokrzyżowała im jednak pandemia, która zmagania w Tokio przesunęła o rok. – Jeśli ten turniej odbyłby się w 2020 roku, to lepiej byśmy zagrali, chociaż i tak rok później nie graliśmy źle. Mimo wszystko uważam, że ten rok nam zaszkodził, a nie pomógł. W 2021 roku na igrzyska pojechała inna dwunastka zawodników niż miałoby miejsce to rok wcześniej – stwierdził olimpijczyk z Tokio.
Igrzyska w cieniu wirusa
W Tokio odbyły się nietypowe igrzyska, a wszystko przez pandemię koronawirusa, przez którą sportowcy byli poddani wielu obostrzeniom. – Niestety, te igrzyska były smutne i ciche przez wszystkie obostrzenia i panujący koronawirus. Mecze były rozgrywane przy pustych trybunach, przez co było słychać piski butów o terafleks i komunikacyjne krzyki zawodników. Nie było to takie widowisko sportowe, do którego my w Polsce jesteśmy przyzwyczajeni – nie ukrywał Drzyzga.
Nieodłącznym elementem tych igrzysk były maseczki, a wioska olimpijska nie tętniła tak życiem, jak dzieje się to zazwyczaj. – Cały czas były z nami maseczki, które zostały już trochę zapomniane. Nawet trzeba było się dobrze przyjrzeć, aby rozpoznać konkretnego sportowca. Niemniej jednak wioska trochę żyła własnym życiem, szczególnie na stołówce, która w trakcie każdych igrzysk jest jej sercem. Tam można wszystkich spotkać, porozmawiać, zrobić sobie zdjęcia z innymi sportowcami – zaznaczył rozgrywający.
Zimny prysznic
Biało-czerwoni trafili do łatwiejszej grupy w Tokio, ale już w meczu inauguracyjnym spotkał ich zimny prysznic, bo po tie-breaku przegrali z Irańczykami. – Mecze otwarcia czasami różnie się toczą. Ta porażka niczego nie zmieniła, bo nadal czuliśmy się pewnie, choć może już nie aż tak pewnie jak wcześniej. Irańczycy w tamtym czasie byli dużo lepszą drużyną niż są teraz, chociaż później nawet nie wyszli z grupy. Porażka z nimi była dla nas pewnym pstryczkiem, po którym się zebraliśmy, byliśmy dużo lepiej skoncentrowani w trakcie kolejnych meczów i graliśmy w nich dużo lepiej – ocenił Drzyzga.
Podopieczni trenera Heynena szybko pozbierali się po wpadce z Irańczykami, a w kolejnych meczach grupowych dość gładko rozprawili się z Wenezuelczykami, Kanadyjczykami, Japończykami i Włochami. Szczególnie zwycięstwa nad dwoma ostatnimi drużynami mogły dawać nadzieję, że pomimo kłopotów zdrowotnych będą w stanie przejść przez ćwierćfinał. – Byliśmy dobrze przygotowani. Oczywiście, mieliśmy kontuzje w zespole, ale mieliśmy szeroki skład, więc mogliśmy dalej funkcjonować. Wielu zawodników dotykało boiska, a zespół się rozkręcał. Z każdym spotkaniem czuliśmy się lepiej i łapaliśmy wiatr w żagle – zaznaczył były rozgrywający reprezentacji Polski.
O seta od półfinału
W ćwierćfinale Polacy trafili na Francuzów, którzy wcześniej byli już jedną nogą poza igrzyskami. Dopiero wygrana grupowa Argentyńczyków z Amerykanami pozwoliła pozostać im w turnieju. W starciu z biało-czerwonymi przegrywali już 1:2, ale zwłaszcza roszada na rozegraniu, na którym pojawił się Antoine Brizard, odmieniła ich grę i pozwoliła im triumfować po tie-breaku, a następnie zostać mistrzami olimpijskimi. – To jest piękno, ale i okrucieństwo siatkówki, w której w każdym momencie mecz się może odwrócić i z wygranego stać się przegranym. Nie będzie się on nam śnił po nocach do końca życia, ale na pewno uciekła szansa na zdobycie medalu olimpijskiego, zwłaszcza dla zawodników, którzy już nie będą mieli okazji zagrać na igrzyskach olimpijskich. Było to dla nas duże rozczarowanie – nie ukrywa doświadczony rozgrywający.
W kierunku Paryża
Od ostatnich igrzysk olimpijskich minęły zaledwie 3 lata. W Paryżu biało-czerwoni są jeszcze mocniejszym kandydatem do medalu niż w Japonii. Wszak są mistrzami Europy, a na koncie mają złoty i brązowy medal Ligi Narodów. W ostatnich dwóch latach przegrali tylko 5 oficjalnych meczów, ale w Paryżu apetyt na medal ma przynajmniej 10 drużyn. Czy nasi siatkarze w końcu przełamią ćwierćfinałową klątwę? – To jest tylko sport. Wiele czynników wpływa na konkretny mecz i na cały turniej. To nie jest klątwa. Mam nadzieję, że chłopaki obecnie do tego tak nie podchodzą i nie myślą o klątwie. Niech grają jak najlepiej. Według mnie tym razem uda im się przywieźć medal z Paryża po kilkudziesięciu latach przerwy. Obojętnie jaki on będzie, bo każdy będzie sukcesem – zakończył Fabian Drzyzga.
Skład reprezentacji Polski siatkarzy na igrzyska olimpijskie w Tokio:
Rozgrywający: Fabian Drzyzga, Grzegorz Łomacz
Atakujący: Bartosz Kurek, Łukasz Kaczmarek
Środkowi: Piotr Nowakowski, Mateusz Bieniek, Jakub Kochanowski
Przyjmujący: Wilfredo Leon, Aleksander Śliwka, Kamil Semeniuk, Michał Kubiak
Libero: Paweł Zatorski
Trener: Vital Heynen
Zobacz również
Wspomnień czas. Dawid Konarski o igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro
Artykuł Wspomnień czas. Fabian Drzyzga o igrzyskach olimpijskich w Tokio pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.