— Czasami zastanawiam się, co poszło nie tak. Od lat 90. przeszedłem przez kilka wielkich firm, zaliczyłem kulturę zapier****, nadgodzin, nocy spędzonych w biurze. Właściwie to lubiłem, ale żadnych efektów w postaci kariery nie zauważyłem. I chociaż już obowiązują inne standardy, ciągle wychodzę z biura jako ostatni — mówi Jan, 54-letni pracownik korporacji.