"Madki to my, kiedy wkurzamy kogoś swoim zachowaniem albo kiedy kogoś drażni nasze dziecko. Bo »madka« ma zawstydzać, to przemoc słowna. Nie pozwala na skorzystanie ze swojego prawa – żeby ktoś ustąpił miejsca albo przepuścił w kolejce, żebyś mogła przejść z wózkiem, żebyś mogła spędzić czas poza domem. Masz chodzić po ulicy, rozmyślając, komu przeszkadzasz z tym za dużym wózkiem czy płaczącym dzieckiem, masz stale analizować, czy nie powinnaś opuścić terenu, skoro twoje dziecko nie jest bezgłośne i nieruchome. Da się tak żyć? Pewnie, tylko potem sporo płaci się psychiatrze i psychoterapeucie" — pisze Monika Pastuszko.