Wychodząc z obozu, zauważyłem leżącego na śniegu wspinacza z Macedonii. Miał wyprostowaną rękę, bez rękawicy. Dłoń była już mocno odmrożona, a palce fioletowo-czarne. Minęła go jakaś setka ludzi idących do góry, ale nikt nie zwrócił na niego uwagi. A leżał może dwa metry od drogi. Nie dało się go nie zauważyć – mówi Piotr Krzyżowski, zdobywca siedmiu ośmiotysięczników.