5 szybkich wniosków: Lech – Korona 1:1
Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizą gry konkretnego zawodnika czy dogrywką, prezentujemy pięć szybkich i pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny Kolejorza, poszczególnych piłkarzy czy obecnej sytuacji zespołu.
JASNA TAKTYKA KORONY PROBLEMEM DLA LECHA
—
Lech Poznań wyszedł na „Koroniarzy” w eksperymentalnym składzie rywalizując z Koroną, która zagrała za to w tym samym zestawieniu, co tydzień temu z Radomiakiem Radom 3:0. Goście od początku mieli plan cofnąć się, bronić bardzo głęboko, pilnować Ishaka (kryło go nawet dwóch obrońców), czekać na nasze straty i wyprowadzać szybkie kontry. Taktyka Korony Kielce była łatwa do przewidzenia już po 5 minutach, Lech Poznań również szybko zobaczył, jak będzie grał przeciwnik, któremu rzadko poważnie zagrażał. Wrzutki w pole karne zwykle były niecelne, albo padały łupem kieleckiej defensywy, strzałów było niewiele, a kiedy już się pojawiały, to najczęściej bronił/parował je do boku Dziekoński. Już w okolicach 30 minuty jasne było, że Lech Poznań zniszczy taktykę Korony golem na 1:0 lub to kielczanie m.in. po kontrze Długosza czy Błanika strzelą bramkę, po której cofną się jeszcze mocniej. W pierwszej połowie brakowało nam automatyzmów w ofensywie, zrozumienia ofensywnych piłkarzy, brakowało jakości, na dodatek z Kornelem Lismanem na lewej stronie tak naprawdę graliśmy w dziesiątkę.
CORAZ WIĘCEJ MIEJSCA I PREZENT DLA KORONY
—
Po zmianie stron szybko zaczęło się robić więcej miejsca na murawie co było dziwne, bowiem wydawało się, że mniej więcej od 70 minuty oba zespoły opadną z sił, przez co w środku pola zrobi się dużo wolnych przestrzeni. Tymczasem Lech Poznań po zmianie stron taktycznie już nie istniał, brakowało nam klasycznej szóstki lub innego zawodnika, który miałby w środku boiska kontrolę nad kontrami rywala lub potrafił je zatrzymywać. Na domiar złego Kolejorz sam strzelił sobie gola po fatalnym błędzie słabego od początku rozgrywek Mateusz Skrzypczaka, który jest jednym z najsłabszych punktów w drużynie obniżając poziom zespołu. Po golu na 0:1 z góry było wiadomo, że z taką grą, jak do 64 minuty będzie jeszcze trudniej o zwycięstwo. Korona Kielce wykonała swój plan, grając defensywnie i z kontry wyszła w Poznaniu na prowadzenie, więc zaraz po trafieniu na 1:0 mogła już całkowicie zamurować dostęp do własnej bramki.
GOL, MNÓSTWO MIEJSCA I NERWY DO KOŃCA
—
Lech Poznań krótko po bramce stanął, znowu nic na boisko nie wnieśli zmiennicy, Korona Kielce kontrolowała środkową strefę, miała kontrolę nad naszymi ofensywnymi zawodnikami i chyba sama nie spodziewała się, że Lech Poznań z niczego wyrówna. Gol na 1:1 to taka bramka nie w stylu Kolejorza, wtedy z prawej strony boiska pojawił się Mikael Ishak, napastnik na oślep wrzucił piłkę w pole karne, którą z trudnej pozycji do siatki wepchnął Luis Palma. Z przebiegu gry nic nie wskazywało na tę bramkę, jednak gol w 83 minucie dawał jeszcze nadzieje na zwycięstwo. Niestety, Lech Poznań był dziś słaby taktycznie, piłkarsko i motorycznie, widziała to Korona Kielce, która po utracie bramki na 1:1 od razu rzuciła się do ataku mając szybko 3 dobre szanse do odzyskania prowadzenia. Trener Jacek Zieliński nie ukrywał, że właśnie taki był plan, jego zespół miał zaatakować w końcówce a nie bronić remisu, gdyż widział Lecha Poznań możliwego do oddania. W ostatnich minutach na murawie było już mnóstwo miejsca, nasza drużyna już zupełnie nie kontrolowała boiskowych wydarzeń, wielu zmęczonych zawodników miało problem z powrotami do defensywy na czas, przez co pachniało golem dla „Koroniarzy”. Dopiero w okolicach 90 minuty Kolejorz odzyskał piłkę, zwycięskiego gola mogliśmy strzelić po rzucie rożnym lub po wrzutce na głowę Joao Moutinho, jednak nic już nie wpadło. Nerwy w sobotnim meczu były jednak do samego końca, w końcówce tego wyrównanego spotkania ktoś mógł przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
STRACONE 2 PUNKTY
—
W sobotni wieczór Lech Poznań stracił 2 punkty. Wliczając wszystkie fronty był to 6 mecz przy Bułgarskiej w sezonie 2025/2026 i już 4 domowe spotkanie, w którym nie udało się wygrać. Trzeba pamiętać o tym, że w Belgradzie zespół grał we wtorek a nie w środę, zatem do tego meczu miał trochę więcej czasu, a jednak piłkarsko prezentował się słabo. Brakowało nam jakości z przodu, automatyzmów co akurat nie dziwi patrząc na liczbę zmian czy kontuzji. Dodatkowo dziś Lech Poznań bardzo źle wyglądał pod względem przygotowania taktycznego, zespół nie radził sobie z dynamicznymi bokami Korony, nie radził sobie z fazami przejściowymi dopuszczając kielczan do oddania aż 16 strzałów, w tym 9 po przerwie. Korona Kielce to zespół w przebudowie, 12 zawodników stamtąd odeszło, 7 piłkarzy przyszło, na papierze ten rywal wygląda słabo, jak jeden z głównych kandydatów do spadku, a mimo to, pod bramką Bartosza Mrozka stworzył dziś bardzo duże zagrożenie i mógł nawet wygrać. Tak nie powinno być, nie mogą tego typu przeciwnicy oddawać aż tylu strzałów, a tym bardziej w Poznaniu, gdzie podczas meczów co 3-4 dni do połowy grudnia spodziewamy się zdobyć przy Bułgarskiej większość punktów. Liczby pokazują też mały problem fizyczny, mimo poprzedniego meczu we wtorek i wielu zmian w składzie nasza drużyna zanotowała dziś mniej sprintów od Korony i przebiegła niespełna 110 kilometrów. To słaby wynik.
BĘDZIE JESZCZE TRUDNIEJ
—
Lech Poznań zanotował dziś 3 kolejny mecz bez wygranej i istnieje duże prawdopodobieństwo, że do wrześniowej przerwy na kadrę nie wygra już ani razu. Przed nami dwumecz z Genkiem, dwa spotkania z Belgami, w których faworytem nie będziemy, a zwłaszcza z taką obroną, w tym z Mateuszem Skrzypczakiem na stoperze, który obniża poziom całego Kolejorza. Na dodatek już 3 dni po powrocie z Belgii będzie trzeba zagrać w Poznaniu z mocno nakręconym, zdeterminowanym Widzewem, który 31 sierpnia może być mocniej naładowany na Lecha niż dziś była Korona. Niestety, łatwiej nie będzie, ale wszyscy od dawna o tym wiedzieli. Trzeba zacisnąć zęby, od jutra wrócić do pracy, powalczyć z Genkiem u siebie a później zobaczymy na co to wystarczy. Nie można także zapominać o polskiej lidze, Liga Konferencji jest pewna, dlatego może dojść do sytuacji, w której spotkanie 31 sierpnia z Widzewem przy Bułgarskiej będzie ważniejsze od rewanżu w Genku.
Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat)
The post 5 szybkich wniosków: Lech – Korona 1:1 first appeared on KKSLECH.com.