"Fakt" dotarł do nowych informacji na temat głośnej sprawy Mirelli (42 l.) ze Świętochłowic (woj. śląskie), o którą od niemal trzech dekad nikt w mieście się nie upomina. Nikt specjalnie nie dociekał, co się stało z nastoletką, gdy w 1998 r. przypadła jak kamień w wodę. Alarmu nie wszczynali ani sąsiedzi, ani władze oświatowe czy samorządowe. Tymczasem prokuratura potwierdziła nam, że Mirella nie opuszczała swojego mieszkania od 27 lat. Dotarliśmy do jej nauczycieli z podstawówki. Mówią nam zastanawiające rzeczy. — Uczyłem ją historii i wiedzy o społeczeństwie. To była dobra uczennica, nie było z nią żadnych problemów. Szkołę skończyła z dobrymi wynikami — mówi w rozmowie z "Faktem" Marek Planta, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 8 w Świętochłowicach. — Ta dziewczynka nie miała ani problemów emocjonalnych, ani żadnych innych — dodaje.