W Nadarzynie pod Warszawą doszło do nietypowej sytuacji przy publicznej ładowarce dla samochodów elektrycznych. Jeden z użytkowników postanowił wprowadzić własne zasady i stworzył prywatną listę zapisów na ładowanie. Część kierowców mówi o absurdzie, inni bronią pomysłu. Sprawą zainteresował się już urząd gminy, który zapowiada zawiadomienie policji.