Do końca nie wierzyła, że jej chrześniak Jacek Jaworek (†55 l.) mógł zabić trzy osoby. Dopytywała śledczych, czy to on naprawdę popełnił zbrodnię? Dzisiaj także ma wątpliwości. — Trudno mi to mówić, ale serce mam za nim — przyznała otwarcie w prokuraturze. Teresa D. (75 l.) ciotka Jacka Jaworka, potrójnego zabójcy z Borowców stanęła przed Sądem Rejonowym w Myszkowie. Jest oskarżona przez prokuraturę o utrudnianie śledztwa poprzez udzielenie schronienia swemu krewniakowi. Zdaniem śledczych jest wyrachowana i przebiegła. Jednak obrońca kobiety apeluje do mediów, by nie utożsamiano tragedii w Borowcach z postępowaniem jego klientki. — Moja klientka na podjęcie decyzji miała tylko tyle czasu, ile trwało otwarcie drzwi — podsumowuje mecenas Tomasz Gola, obrońca Teresy D. — Bałam się jak każdy — powiedziała oskarżona śledczym. — Żałuję tego, co zrobiłam, nie chcę iść do więzienia — mówiła podczas przesłuchań. Grozi jej 5 lat więzienia.