— Po prostu serce rośnie. Widzimy, jak kolejne pokolenia grają z orkiestrą. Z nami zaczynały nasze dzieci, teraz same zbierają pieniądze na rzecz WOŚP. I z drugiej strony, ci, którzy wrzucają do puszek, też przychodzą całymi rodzinami — mówią reporterom "Faktu" uczestnicy 33. Finału WOŚP. Dodają jednak, że słyszą też przykre słowa. — Wcześniej tego nie było — zaznaczają. WOŚP gra w tym roku dla onkologii i hematologii dziecięcej.