Norwescy ministrowie podczas wizyty w Charkowie doświadczyli rosyjskiego ataku bombowego. W trakcie jednego ze spotkań rozległ się alarm przeciwlotniczy i politycy musieli uciekać do schronu. Szef norweskiej dyplomacji Espen Barth Eide uznał zdarzenie za dowód na brak woli ze strony Moskwy na zawarcie zawieszenia broni. - Rosjanie wiedzieli doskonale, co robią - ocenił. Polityk wykluczył też szybkie zniesienie sankcji na Rosję.