Kinga Legieta: Przysuchę śmiało można nazwać mekką polskiej plażówki
Już od piątku na boiska stworzone przy Zalewie Topornia wybiegną najlepsze polskie pary. W stawce uczestników nie zabraknie też silnych zagranicznych duetów. – Z roku na rok poziom jest coraz wyższy, a zatem coraz trudniej o ten medal – przyznała Kinga Legieta, która w Orlen Beach Volley Tour PKO Przysucha 2024 zagra z Izabelą Błasiak.
Kinga, przed tobą Orlen Beach Volley Tour PKO Przysucha. Jest coś, co wyróżnia turnieje w Przysusze od pozostałych?
Kinga Legieta: – Bardzo się cieszę, że ponownie przyjeżdżam do Przysuchy. To turniej, na który czekają wszyscy plażowicze. Wyróżnia go to, że poziom organizacji jest na najwyższym poziomie. Jako zawodnicy czujemy się zaopiekowani. Organizatorzy dbają o to, żebyśmy wszystko mieli. Wyżywienie w trakcie turnieju, strefy odpoczynku, transmisje meczów, a oprócz tego dużo atrakcji dla kibiców sprawiają, że trybuny są pełne i żyją tymi rozgrywkami. I oczywiście super garden party, na które mam nadzieję, że uda nam się w tym roku załapać (uśmiech).
Można chyba powiedzieć, że podobnie jak Stare Jabłonki dla międzynarodowych rozgrywek plażówki są mekką, tak Przysucha jest obecnie mekką dla krajowej plażówki, prawda?
– Dokładnie! Dopiero w tym roku miałam okazję zobaczyć klimat Starych Jabłonek w wymiarze międzynarodowym i byłam zachwycona. Przysuchę śmiało można nazwać mekką polskiej plażówki.
Masz jakieś szczególne wspomnienia związane z turniejami w Przysusze?
– Wspomnienia mam dobre, bo tak jak wspomniałam, to turniej, który kojarzy się świetnie zawodnikom. Co prawda tylko raz byłam w najlepszej czwórce turnieju. Wciąż nie mam z tego turnieju medalu i nie ukrywam, że bardzo chciałabym mieć. Jednak z roku na rok poziom jest coraz wyższy, a zatem coraz trudniej o ten medal. Może kiedyś będzie mi dane świętować podium w Przysusze i te najlepsze wspomnienia jeszcze przede mną (uśmiech).
Do Przysuchy przyjeżdżasz z Izą Błasiak. Jesteście zupełnie nowym duetem, ale już w miniony weekend pokazałyście w Olsztynie, że groźnym. Zajęłyście razem trzecie miejsce. Skąd ta zmiana i jak się wam razem gra?
– Tak, razem z Izą połączyłyśmy siły. Zmiana była dość nieplanowana. Akurat tak potoczyły się nasze plażowe przygody i zaczęły się całkiem przyjemnie, bo gra nam się bardzo dobrze. Właściwie dopiero tuż przed Olsztynem miałyśmy ze sobą wspólny trening i od razu granie. Obie jesteśmy na tyle obyte na plażowych boiskach, że szybko udało nam się znaleźć wspólny rytm. Mamy nadzieję, że w Przysusze będzie równie dobrze, jak w Olsztynie, choć zdajemy sobie sprawę, że turniej będzie bardzo mocno obsadzony.
Z jakimi celami przyjedziecie do Przysuchy?
– Cele mamy takie, żeby dobrze zagrać i dobrze się bawić na boisku. A co z tego wyjdzie, to zobaczymy.
Na listach startowych Orlen Beach Volley Tour PKO Przysucha sporo zagranicznych par i przede wszystkim reprezentacyjnych. Kto będzie najgroźniejszy?
– Tak, poziom będzie bardzo wysoki. Myślę, że 4-6 par będzie bardzo mocne, a pozostałe będą mocne (śmiech). Można się spodziewać, że rywalizacja będzie bardzo zacięta i wyrównana. Myślę, że każdy może wygrać z każdym i wszystko może się wydarzyć. Ani nie można nikogo z przeciwników lekceważyć, ani traktować jako poza swoimi możliwościami. Po prostu do każdego meczu trzeba podchodzić z takim samym skupieniem i zaangażowaniem.
Zobacz również:
Młodzieżowy sprawdzian przed wielkim świętem w Przysusze
Artykuł Kinga Legieta: Przysuchę śmiało można nazwać mekką polskiej plażówki pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.