Możdżonek po meczu z Brazylijczykami: Byliśmy pod lodem, ale wykaraskaliśmy się z przerębla
– Nasza gra nie była idealna, była szarpana. Mieliśmy momenty kryzysowe, momenty, w których byliśmy pod lodem, ale wykaraskaliśmy się z tego przerębla – powiedział po wygranej biało-czerwonych z Brazylijczykami w igrzyskach olimpijskich Marcin Możdżonek, były reprezentant Polski.
Jak po grudzie
Drugie zwycięstwo w igrzyskach olimpijskich odnieśli siatkarze reprezentacji Polski, którzy w środę pokonali Brazylijczyków. Chociaż rywale zawiesili im wysoko poprzeczkę. Prowadzili nawet 2:1, ale jednak przegrali. – Tak naprawdę to był nasz pierwszy mecz na igrzyskach, bo nie liczę tego z Egiptem. W starciu z Brazylią mieliśmy prawdziwe i dobre granie. Oczywiście, nasza gra nie była idealna, była szarpana. Mieliśmy momenty kryzysowe, momenty, w których byliśmy pod lodem, ale wykaraskaliśmy się z tego przerębla – powiedział Marcin Możdżonek, były środkowy reprezentacji Polski.
Szczególnie nieudany w wykonaniu podopiecznych Nikoli Grbicia był trzeci set, ale potrafili się podnieść. W czwartej odsłonie odrobili trzypunktową stratę, a sami zadali decydujące trafienie w najważniejszym momencie. – Doświadczenie, które mają nasi zawodnicy, lata gry w reprezentacji, wygrane i przegrane mecze – to wszystko zaprocentowało w tym spotkaniu, bo zachowaliśmy przez cały mecz spokój. Podnieśliśmy się po pierwszym i trzecim secie, które były bardzo słabe. Chwała naszym siatkarzom, że wytrzymali to, że się przełamali i wygrali, bo pierwsze miejsce w rankingu nic nie znaczy. Liczy się to, co jest tu i teraz – dodał olimpijczyk z Rio de Janeiro.
Liczy się drużyna
W szeregach biało-czerwonych świetnie spisywali się środkowi oraz Wilfredo Leon, ale duże problemy były zwłaszcza na prawym skrzydle. Brakowało punktów Bartosza Kurka, a na krótkiej zmianie nie rozwinął się również Łukasz Kaczmarek. – To był słabszy mecz Bartka Kurka, ale kiedy było trzeba, to Bartek był i kończył swoje akcje. Pojawiły się asy serwisowe, czyli teo, czego wymagamy od atakującego reprezentacji Polski. Dało o sobie znać jego ogromne doświadczenie i spokój. Wiedział, jak się zachować i jak pomagać kolegom w niezwykle trudnych okolicznościach przyrody – zaznaczył Możdżonek.
Nikola Grbić długo szukał optymalnego składu. Duże znaczenie dla losów spotkania miały trafione przez niego zmiany. Dobrze spisali się zwłaszcza Kamil Semeniuk i Norbert Huber. – Norbert zaczął czarować – blokował, atakował, zagrywał, a do tego pobudził drużynę – zrobił dobrą atmosferę, pokrzyczał, poaktorzył. Jak on wchodzi na boisko, to zawsze się cieszę, bo wiem, że będzie na pewno ciekawie – podkreślił były siatkarz.
O pierwsze miejsce w grupie
W sobotę Polacy zagrają z Włochami o pierwsze miejsce w grupie B. Drużyna, która odniesie zwycięstwo, zapewni sobie lepsze rozstawienie przed fazą ćwierćfinałową i teoretycznie łatwiejszego przeciwnika w walce o półfinał. – Mecz z Włochami będzie jeszcze trudniejszy, ale podejdziemy do niego już zupełnie inaczej zarówno siatkarsko, jak i mentalnie. Włosi są mistrzami taktyki, więc to będą trochę takie siatkarskie szachy. Nie będzie lekko, łatwo i przyjemnie. To są igrzyska olimpijskie, a w nich nikt nie odpuści nawet na jedną piłkę – zakończył Marcin Możdżonek.
Zobacz również:
Bartosz Kurek: Miałem najlepsze miejsce i oglądałem, jak moi koledzy ogrywają Brazylię
Artykuł Możdżonek po meczu z Brazylijczykami: Byliśmy pod lodem, ale wykaraskaliśmy się z przerębla pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.