Kiedyś w II lidze. Dziś tworzy przyjęcie z Russellem. Łaba: To całkowicie inny nurt
Aluron CMC Warta Zawiercie pokonała w 4. kolejce PlusLigi GKS Katowice 3:1. To trzecie zwycięstwo wicemistrzów Polski. Mecz na czynniki pierwsze w rozmowie ze Strefą Siatkówki rozłożył Patryk Łaba, przyjmujący Warty. Odniósł się także do treningów u boku Aarona Russella.
Zawiercianie wygrali z katowiczanami 3:1 w 4. kolejce PlusLigi. GKS postawił wyraźny opór Warcie, przegrywając dwie odsłony po grze na przewagi. Patryk Łaba mówi Strefie Siatkówki o zmęczeniu zespołu ostatnim okresem, meczu z GKS-em czy trenowaniu i grze z Aaronem Russellem.
INTENSYWNIE
Krzysztof Sarna (Strefa Siatkówki): Czy jesteście zmęczenie ostatnimi dwoma tie-breakami z Jastrzębskim Węglem i Resovią Rzeszów?
Patryk Łaba: – Na pewno jesteśmy zmęczeni. Chłopaki tak jak Ronnie (Aaron Russell – przyp. red.) wykonali w tydzień ponad sto ataków. W meczu z GKS-em dołożył pewnie kolejne kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt. Ma więc prawo czuć się trochę zmęczony. Ja grałem trochę mniej ostatnio, więc nie jest źle, ale dzisiejsze spotkanie z katowiczanami mimo czterech setów trwało dwie i pół godziny, więc czuję teraz w nogach trochę skakania.
WSPÓŁPRACA Z REPREZENTANTEM USA
Co mówił ci Ronnie w trakcie czwartego seta przed jedną z zagrywek GKS-u?
– Ustalaliśmy, kto za jaką strefę odpowiada. Przypominaliśmy sobie, zresztą jak przed każdą zagrywką, który “system” będziemy realizowali.
Ile na co dzień dajcie ci trenowanie z reprezentantem USA?
– Bardzo dużo. Zawsze jest fajnie podejrzeć kogoś, kto był szkolony w całkowicie innym nurcie. Podpatrzyłem już parę rzeczy. Staram się je implementować. Na razie nie są jeszcze gotowe na tyle, żeby pokazać je w meczu, ale zobaczyłem od niego kilka fajnych sztuczek.
TRZECI TRIUMF
Zauważyłem, że bardzo szybko wszedłeś w mecz. Już w pierwszym secie przy stanie 5:2 skończyłeś trzy ataki. Lubisz od razu zaczynać mecz od podłączenia?
– Na pewno taki też był pomysł Miguela, żeby szybko mnie włączyć. Byłem swego rodzaju nowym ciałem w zespole. Z Ronniem poza meczem w Rzeszowie nie grałem jeszcze na dłuższym dystansie. Myślę, że Migi chciał uruchomić każdego od początku, żeby później w dalszej części meczu każdy był w grze i czuł się dobrze w ofensywie.
Do połowy I seta prowadziliście grę, ale później katowiczanie wyrównali, a w konsekwencji wygrali partię. To wasze rozluźnienie i błędy, czy lepsza gra GKS-u?
– Błędy zawsze będą w siatkówce na każdym poziomie. Nieważne czy to PlusLiga, czy igrzyska olimpijskie – błędy niestety się zdarzają. Trzeba je zaakceptować. Nie pamiętam z wielką dokładnością wydarzeń z I seta. Oczywiście nie chcielibyśmy tego typu przestojów, ale od samego początku wiedzieliśmy, że GKS przyjedzie do nas i postawi wszystko na jedną kartę. Mieliśmy świadomość, że w elementach zagrywki i ofensywy nie będę wstrzymywać ręki. Tak też było. Wykorzystali chwilę naszego rozluźnienia i utraty koncentracji. Zapłaciliśmy za to przegranym setem. Jednak w kolejnych było coraz lepiej. W czwartek odsłonie zaprezentowaliśmy to, na co nas naprawdę stać. Wszystko ustawiliśmy sobie zagrywką. Więcej zaczęło nam wychodzić. Może złapaliśmy więcej luzu. Czwarta część zakończyła się naszą wysoką wygraną.
Przyznałeś, że mieliście świadomość ryzyka, które podejmie GKS. Czy jednak goście zaskoczyli was nieco bardziej, aniżeli moglibyście się spodziewać przed meczem?
– GKS to dobry zespół z fajnymi i młodymi zawodnikami. Widać, że są bardzo dobrze przygotowani motorycznie. Może nie pokazali tego we wcześniejszych meczach, ale w konfrontacji z nami naprawdę fajnie rozwiązywali trudne sytuacje. Nawet na wysokich piłkach po niedokładnym przyjęciu potrafili zmienić tempo ataku i zdobyć punkty. Byliśmy przygotowani na to, że mogą zagrać lepiej niż dotychczas.
Chyba też ładnie przestudiowali was na analizie wideo?
– Taka też rola ich sztabu. My również odrobiliśmy lekcję i wiele rzeczy nam się sprawdziło. Czasami rozgryźć przeciwnika i następnie przenieść to na każdy element jest wymagające. Mimo że GKS grał w pierwszym secie tak, jak się spodziewaliśmy, to nie potrafiliśmy postawić tej “kropki nad i”, która dałaby nam przewagę i pozwoliła zwyciężyć w pierwszej odsłonie.
Zobacz również:
GKS wciąż bez punktów. Środkowy: Nie ma na co czekać
Artykuł Kiedyś w II lidze. Dziś tworzy przyjęcie z Russellem. Łaba: To całkowicie inny nurt pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.