Kilka tygodni przed wylotem na wakacje do Lizbony ponownie pobrałem Duolingo. Przez lata korzystałem z tej aplikacji, by podszkolić francuski z liceum, ale życie — i słaba dyscyplina, jeśli mamy być szczerzy — powstrzymywały mnie przed uczynieniem z tego stałego nawyku. Teraz miałem nadzieję nauczyć się portugalskiego na tyle, by uniknąć miana "głupkowatego Amerykanina". Obiecałem sobie, że tym razem będzie inaczej. Tym bardziej że pchał mnie do przodu magiczny i najsilniejszy motywator: deadline.