„Nie sądziłam, że mandat przyda się do takich interwencji”. Mówią posłanki, które broniły manifestantów
Kilku policjantów wyciąga spośród protestujących nastoletniego chłopaka. Wleką go po chodniku, potem niosą, dusząc. Wcześniej ktoś wydał im polecenie brzmiące mniej więcej tak: bierzcie obojętnie które trzy osoby z tłumu. Ten rozkaz usłyszała jedna z posłanek. Była na Krakowskim Przedmieściu, bo wiedziała, że podczas protestu przeciw aresztowaniu Margot może się zrobić gorąco.