Szaleństwo, kompletnie szaleństwo! - tak można podsumować to, co działo w meczu Barcelony z Benfiką w Lidze Mistrzów. Słowa te pasują również do występu Wojciecha Szczęsnego, który szczególnie w pierwszej połowie był antybohaterem swojej drużyny. Choć ostatecznie Hiszpanie wygrali 5:4, to po ostatnim gwizdku Jamie Carragher nie zostawił na Polaku suchej nitki.