"Wam też sprzedaż stanęła? Rok temu telefon by się grzał" — to jeden z wpisów na internetowej grupie fliperskiej. Inni fliperzy bez skrępowania żalą się na brak działań rządu, które napędziłyby chętnych do kupowania i podbiły ceny. "Zawodowcy" sobie jednak poradzą. Gorzej z tymi, którzy uwierzyli w ich obietnice szybkiego zysku. Ekspert, z którym rozmawiamy, mówi, że z jakiegoś powodu flipowanie w Polsce kojarzy się przede wszystkim z patologiami. A mogłoby być zupełnie inaczej.