Kryzys demograficzny nie tylko nie stoi za drzwiami, ale już jest tutaj, rozgościł się w Polsce na dobre. Coraz więcej osób przechodzi na emeryturę, a coraz mniej pracuje na ich utrzymanie. System emerytalny wymagać będzie co roku około 10 mld zł dodatkowych środków z budżetu państwa, wynika z prognoz ZUS. Na mapie Polski jest jednak 233 miejscowości (w tym dzielnic), w których sytuacja jest odmienna i ludzi rodzi się więcej, niż umiera. Może patrząc na miejsca, gdzie kryzysu nie ma, da się stwierdzić, czego brakuje, żeby krachu nie było? Sprawdźmy, co wspólnego ze sobą mają miejsca o największym przyroście naturalnym.