Mecz Benfiki Lizbona z FC Barceloną (4:5) z pewnością zapisze się w historii Ligi Mistrzów jako jedno z najbardziej szalonych spotkań, pełne absurdów i zwrotów akcji. Nikt nie spodziewał się takiego przebiegu zdarzeń. Do przerwy było przecież 3:1 dla Benfiki. Ale Robert Lewandowski podskórnie czuł, że można odwrócić losy spotkania, że wygrana wciąż jest w zasięgu. Przekonywał do tego zespół w szatni w przerwie.